poniedziałek, 10 września 2018

Rozpoczęcie przygody z przedszkolem - nasze doświadczenia


Poslanie dziecka do przedszkola to spore przeżycie zarówno dla dzieci jak i dla rodziców. W końcu zostawiamy nasz nawiększy skarb z obcymi ludźmi, w zupełnie nowym dla niego otoczeniu. Dzieci tak do końca nie zdają sobie sprawy z powagi sytauacji dopóki nie znajdą się już w przedszkolu. Rodzice natomiast zaczynają się stresować dużo wcześniej. Przynajmniej tak było w moim przypadku. Starałam się tego jednak nie pokazywać mojemu synowi, bo nie chciałam żeby zaczął się bać. Wiedziałam, jak ważne jest pozytywne nastawienie i jak duża jest moja rola w przygotowaniu Szkraba na to wielkie wydarzenie. 

JAK PRZYGOTOWALIŚMY NASZEGO SYNA NA PÓJŚCIE DO PRZEDSZKOLA
Posłaliśmy syna do przedszkola w wieku 4 lat, kiedy widzialam, że jest już na to w pełni gotowy. Nie mógł się wręcz doczekać. Cały czas wypytywał, cieszył się i opowiadał wszystkim dookoła, że niedługo pójdzie do przedszkola. Ja dużo mu opowiadałam jak tam jest i co tam będzie robił. Czytałam różne książeczki na ten temat. Zrobiliśmy też wspólne zakupy do przedszkola. Był tak dumny ze swojego nowego plecaka, że wędrował z nim przez całe miasto, a w domu od razu zapakowal do niego wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy. Kapcie do przedszkola też od razu musiały zostać przetestowane. Aż miło było patrzeć jak wielką frajdę mu to sprawia.
Ja jak juz wcześniej wspomniałam starałam się nie okazywać, że stresuję się jego pójściem do przedszkola. Nie chciałam, aby odebrał to jako coś negatywnego. Mówiłam w samych superlatywach, że będzie tam mnóstwo zabawek, że pozna nowych kolegów i koleżanki. Powtarzałam, że mamusia go tam zostawi, żeby się pobawił i pójdzie do domu ugotować obiad, a potem po niego wróci. Zawsze przyjmował tą informację ze spokojem. Byłam więc dobrej myśli. W czerwcu byliśmy na dniach otwartych w wybranym przez nas przedszkolu. Tak mu się spodobało, że nie chciał wracać do domu. To tym bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że z adaptacją w przedszkolu chyba nie będzie w naszym przypadku większego problemu.

PIERWSZY DZIEŃ W PRZEDSZKOLU
W końcu nadeszła chwila prawdy. Obawiałam się czy nie będzie problemu z porannym wstawaniem ale nie było źle. Jak tylko moj syn wpadł do sali to zapomniał o moim istnieniu. Aż się pani nauczycielka zdziwiła. Widziałam, że jest w swoim żywiole. Zabawki, dzieci. Nic więcej mu do szczęścia nie trzeba. Szczerze mówiąc tego się właśnie spodziewałam. On jest bardzo otwartym dzieckiem, lgnie do ludzi, wszystko co nowe go fascynuje. Obawiałam się bardziej czy przy odbieraniu nie będzie problemu. I tak też było. Okazało się, że 5 godzin to dla niego za mało. Wcale nie miał ochoty wracać do domu. Musiałam go przekabacić drobnym prezencikiem. Powiedziałam, że w domu czeka na niego niespodzianka. Z okazji pierwszego dnia w przedszkolu kupiłam mu drobny upominek, żeby miło kojarzył ten dzień. Następnego dnia zostawiłam go juz nieco dłużej. Chociaż on najchętniej siedziałby tam do wieczora. Powiedział mi nawet  że chce tam spać. Taki z niego chojrak. Póki co chodzi do przedszkola bardzo chętnie. Zastanawiam się tylko, czy kiedy już emocje opadną i to wszystko nie będzie już takie nowe i ekscytujące, a stanie się rutyną, to wtedy nie zacznie się marudzenie. Czas pokaże. Mam nadzieję, że tak się nie stanie. 

CO POTRZEBOWALIŚMY DO PRZEDSZKOLA
Z kwestii organizacyjnych, to na dniach otwartych dostaliśmy listę rzeczy, które musi mieć przedszkolak. W naszym przypadku są to: 
- kapcie 
- szczoteczka do mycia zębów, pasta i kubek
- teczka na prace plastyczne 
- ubranie na zmianę 
- strój na gimnastykę 
- paczka chusteczek higienicznych

Moj Szkrab trafił do grupy 4/5 latków z czego 4 latków jest tylko sześciu. Pracują na ćwiczeniach dla 5 latków co nie za bardzo mi się podoba. Choć pani twierdzi, że podczas wykonywania zadań skupiają większą uwagę na młodszych dzieciach i starają się im bardziej pomagać. Jakoś mnie to nie przekonuje. Wolałabym, żeby jednak wykonywały zadania dostosowane do swojego wieku. A do jakich grup trafiły Wasze dzieci? Jednolitych wiekowo czy mieszanych? I jak to jest z tymi ćwiczeniami u nich? Jestem ciekawa czy u Was też tak jest? Bo ja pamiętam, że jak miałam praktyki w przedszkolu to pracowałyśmy w grupach mieszanych ale programy były odpowiednio dostosowane do wieku zarówno starszych jak i młodszych dzieci. No nic zobaczymy jak to będzie. Pani twierdzi, że mamy się nie obawiać, bo to nie będzie dla nich za trudne. 
Jeśli chodzi o koszty to 5 godzin jest bezpłatnych (od 8:00 do 13:00),  a za każdą kolejną płaci się złotówkę. Oprócz tego płaci się tez za posiłki. Do tego dochodzą pieniądze za książki, ubezpieczenie, na radę rodziców i  składka grupowa. Jest to jednak wydatek jednorazowy. Tak więc niezłe pieniądze na początek. Aha, zapomniałam dodać, że jest to przedszkole publiczne

To by było tyle jeśli chodzi o nasze doświadczenia w tym temacie. A ja wciąż przeżywam, że od tygodnia jestem mamą przedszkolaka i że mój syn jest już taki duży. Wkracza w nowy etap swojego życia. Zaczyna się jego droga ku samodzielności. 

2 komentarze: