Dzisiejszy post zainspirowany jest moim ostatnim wyjściem z dziećmi na plac zabaw. Spotkaliśmy tam pewnego pana, który również przyszedł "pobawić sie" ze swoim synem. Jednak z moich obserwacji wynikało, że najchętniej wogóle nie pozwoliłby mu na jakąkolwiek formę zabawy. Tak naprawdę nie wiem po co on tam zabrał to biedne dziecko.
Zaczęło się całkiem niewinnie. Chłopczyk (wiek około 3 lat) poszedł na zjeżdżalnię. Wszystko ładnie, pięknie. Aż tu nagle znalazł butelkę i chciał do niej nasypać piachu, a tata w ryk. Jak go zbluzgał. Nie używając przy tym wulgaryzmów, ale reprymendę dostał ostrą. I groźba, że jak jeszcze raz to się powtórzy to zaraz idą do domu. Pomyślałam sobie, być może boi się zarazków czy coś. Po chwili chłopczyk usiadł sobie na piasku, a ten zaś ryk. Jakby ten biedny chłopiec Bóg wie co narobił. Wyszarpał go dosłownie z tej piaskownicy i poszli do domu. Żal mi się go zrobiło. Czego by nie dotknął tata zaraz krzyczał. Spojrzałam na mojego małego brzdąca ubabranego po szyję w piachu, zabierającego się właśnie za degustację kamyka wykopanego chwilę wcześniej, facet przechodząc obok tak jakoś krzywo na mnie popatrzył, nie wiedzieć czemu 😂 I pomyślałam sobie "Jak różnie można wychowywać dzieci". Przypomniały mi się też słowa mojej babci...
Brudne dziecko, to szczęśliwe dziecko
Rzeczywiście mój Szkrab śmiał się od ucha do ucha. Też zauważyliście tą zależność, że im dziecko jest brudniejsze tym ma lepszą zabawę? Coś w tym jest. W każdym bądź razie ten mały chłopiec wcale nie wyglądał na zadowolonego. Ten facet chyba myślał, że jego syn przyjdzie na plac zabaw, usiądzie na ławce i będzie grzecznie obserwował jak bawią się inne dzieci. Litości! Po co zabierał dziecko na plac zabaw? Oszczędziłby małemu przykrości. Dzieci chcą się wyszaleć, spróbować wszystkiego, dotknąć, pomacać, powąchać i zrobić tysiąc innych rzeczy, które nam być może nigdy nie przyszłyby do głowy. Pozwólmy im na to. To je niesamowicie rozwija. Pozwólmy im doświadczać, poznawać otaczający je świat. Mając oczywiście cały czas rękę na pulsie. Co z tego, że się ubrudzą. Trochę piasku jeszcze nikomu nie zaszkodziło.
W myśl pedagogiki Celestyna Freineta
Pamiętam, jak na studiach moja pani profesor (bardzo mądra kobieta) powtarzała nam jak mantrę "Nic tak nie rozwija dzieci jak samodzielne doświadczanie". To również jedno z założeń jednego z moich ulubionych pedagogów Celestyna Freineta. Wiedziałam, że jeśli będę miała dzieci, to będę je wychowywała zgodnie z tą myślą. Tak też staram się robić. Żal mi kiedy widzę jak rodzice tłamszą spontaniczność dzieci, ich naturalną ciekawość świata.
Pozwólmy dzieciom być dziećmi
Z czym kojarzy Wam się dzieciństwo? Bo mi z beztroską, zabawą, ekscytacją, czasem z popełnianiem głupstw. Ale kiedy mamy je popełniać jak nie w dzieciństwie? Przez to uczymy się wiele nowych rzeczy, uczymy się rozróżniać co jest dobre a co złe. Dzieciństwo to zabawa, to brudzenie się, psocenie. Cieszy mnie, kiedy widzę jak moje dzieci się rozwijają i staram się dawać im mu temu jak najwięcej okazji. Przypomniał mi się teraz mój mąż, który nie znosi, kiedy Szkrab bawi się plasteliną. Zawsze narzeka, że potem wszystko jest brudne. Ja staram mu się uświadomić jak wiele korzyści wynika z zabawy plasteliną. Rozwój manualny, rozwój kreatywności, wyobraźni. Można by tak wymieniać. Co z tego, że potem muszę synowi wydłubywać plastelinę spod paznokci, włosów, zębów, nosa i nie wiadomo czego jeszcze. Dużo ważniejsze dla mnie są korzyści wynikające z tej zabawy.
Podsumowując, uważam, że warto dać dzieciom trochę luzu, możliwości doświadczania i poznawania otaczającego ich świata. Czasami będzie się to wiązało z naszym poświęceniem, bo trzeba będzie np. więcej posprzątać lub spędzić większą ilość czasu w łazience na doszorowaniu naszego Szkraba ale czy nie warto? Widząc jego radość. Widząc jak z każdym dniem staje się mądrzejsze, samodzielniejsze, pewniejsze siebie? Myślę że odpowiedź sama ciśnie się na usta.
Czy Wy również podzielacie moje zdanie?
Czasem widuje się takich rodziców, co jest bardzo przykre. Również staraliśmy się i dalej się staramy by nasze dziecko poznawało samo świat. Pod czujnym rodzicielskim okiem, bo zawsze są obawy i niepewność jednak nie można dzieci ograniczać.
OdpowiedzUsuńTo nie jest łatwe, bo zawsze będzie ten strach i obawa, żeby nic złego się nie stało. Ale prędzej czy później nasze dzieci się usamodzielnią, dlatego póki mamy wpływ warto je do tego przygotować ☺
OdpowiedzUsuńO, ja się zdecydowanie z Tobą zgadzam. Rodzice są po to, by interweniować, gdy dziecko jest w niebezpieczeństwie, a nie żeby próbować za nie żyć. Czasem też mnie korci, żeby ingerować, ale szybko sama siebie sprowadzam do pionu :)
OdpowiedzUsuńNa prawdę bardzo często nie rozumiem pewnych rodziców. Zachowują się jakby to oni nie byli nigdy dzieciakami i nie bawili się! Trzeba dawać dzieciakom możliwości i nie zabraniać im zabawy - nawet jeśli później będą mega brudne :)
OdpowiedzUsuńMasakra jak ogląda się niektórych rodziców. Chcą żeby ich dziecko było zamknięte w szklanej kuli do 18 chyba. Trzeba nauczyć dziecko "przetrwania" że się tak wyrażę. Inaczej jak zostanie poddane cięższym próbom to niestety nie przejdzie ich
OdpowiedzUsuńMoja córka ciągle się brudzi. Ale wychodzę właśnie z założenia że brudne dziecko to szczęśliwe dziecko. :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie tu podoba ciekawe informacje !
OdpowiedzUsuń