piątek, 10 czerwca 2016

Jeden z tych dni...


Dziś był jednym z tych dni...dni kiedy cały wszechświat sprzymierzył się przeciwko mnie. Dzień kiedy rozsypany cukier na dopiero co pozamiatanej podłodze przelewa czarę goryczy. Niby błahostka, która jest praktycznie na porządku dziennym, dzisiaj nabrała gigantycznych rozmiarów. Czy Wy również macie takie dni?
Kiedy wszystko jest na Waszej głowie? Mąż, który ma za zadanie tylko albo aż zająć się na chwilę dzieckiem, gra sobie w najlepsze na telefonie? Laptop, na którym musicie pilnie coś zrobić odmawia posłuszeństwa co chwilę się zawieszając , przez co zapominacie o właśnie gotującym się obiedzie i przypomina Wam o nim swąd spalenizny wydobywający się z kuchni? Po próbie odratowania obiadu wracacie do pokoju i  okazuje się , że Szkrab zdążył dorwać się do komputera i zepsuć wszystko nad czym pracowałyście przez dobre pół godziny. Oczywiście mąż wyskakuje z pretensją: " Gdzie  Ty masz głowę? Znowu spaliłaś obiad!" (fakt,kilka razy mi się zdarzyło). Czujecie, że ciśnienie rośnie Wam coraz bardziej, następuje nieunikniona kłótnia. Szkrab marudny bardziej niż kiedykolwiek, wiesza się na nogawce żądny uwagi. W końcu cukierniczka i wszystko co znajduje się na stoliku ląduję na podłodze, jak już wcześniej wspomniałam niedawno pozamiatanej. Wybuchacie. Czujecie, że głowa zaraz Wam eksploduje, macie ochotę wyjść z domu i już nie wracać. Po raz kolejny postanawiacie, że teraz to już  naprawdę koniec.  Jutro składacie pozew rozwodowy, a najlepiej jeszcze dziś. Brzmi znajomo? Myślę, że chyba każdy miał kiedyś  taki dzień. Jednak po dniu nastaje wieczór, mąż jest w pracy, Szkrab zasypia, a  ja czuję się okropnie. Przyglądam się synowi, który teraz śpi jak aniołek i czuję się  jak najgorsza mama i żona na świecie. Jest mi wstyd, że nie potrafię panować nad emocjami. Z drugiej strony myślę sobie, że jestem tylko człowiekiem, to fakt, że jako mama powinnam być bardziej cierpliwa i wyrozumiała, bardziej zorganizowana ale nikt nie jest idealny. Staram się jak mogę. Za każdym razem obiecuję sobie, że będę bardziej opanowana, jednak kiedy przychodzi co do czego emocje biorą górę. Chyba nic na to nie poradzę. A jak Wy radzicie sobie w takich sytuacjach? Czy potraficie jakoś stłumić złość?

1 komentarz:

  1. Ja niestety takie dni miewam często... Im bardziej moja złość wzrasta, tym więcej rzeczy wychodzi mi źle... I też wybucham, krzyczę, mam pretensje, że D. nic nie robi... ale też widzę, że stara się jak może. Też ciągle myślę, że jestem złą matką, jest smutno, przykro. I gdy patrzę na moją śpiącą córeczkę, to płaczę, że powiedziałam, że wszyscy mają dać mi święty spokój. Co ona winna, jak jest jeszcze mała? Ale nie martw się... Chyba każda mama zastanawia się, czy jest dobrą, czy złą matką. Mają prawa nam puszczać nerwy. Wiem, że trzeba starać się nad tym panować, ale są dni, kiedy naprawdę jest ciężko.
    Pozdrawiam
    www.jowiszon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń